Szerokie oceany.


Z Zosią i Filipem mamy wspólnych znajomych, to tak jak byśmy znali się od lat.

Jak zawsze reportaż ślubny zaczynam od przygotowań. Jest chwila na krótkie opowiedzenie sobie całego dnia, jest chwila na intymność. Uwielbiam ten czas, taka za 5 minut dwunasta. Wszystko przygotowane, wystarczy założyć suknie, założyć garnitur i wypłynąć w podróż.

I odniesienie do żeglarstwa też być musi - bo Zosia i Filip, akurat na tym znają się doskonale, to wspólny temat, który łączy i pozwala od razu zbudować wzajemne zaufanie. To na nim opiera się cały reportaż. Możesz mieć najlepszy sprzęt, najlepszy warsztat, ale jak nie masz tej samej fali z Młodymi, nic nie zrobisz.

Często słyszę, że fotografowanie na ślubie to prosta robota. Nic bardziej mylnego. Tutaj musisz połączyć fotografie streetową opartą na chwili z portretem, sprawnym operowaniem światłem zastanym, światłem błyskowym, często światłem studyjnym, kolorem, fakturą, emocją, detalem, krajobrazem i oraz operowaniem setkami innych najdrobniejszych szczegółów, które w odpowiednim zestawieniu dadzą poczucie harmonii, pokazując jeden z najważniejszych dni w życiu.

Dziś przedstawiam Wam Zosię i Filipa i ich dzień.

Przyjęcie odbyło się w Nostalgii w Sokolnikach, a sesja plenerowa w Pałacu w Radziejowicach.

Zapraszam.

fot. Artur Rusek