Co mam zrobić z rękoma?

Często podczas sesji pada pytanie. Co mam zrobić z rękoma? Dlatego dzisiaj postanowiłem napisać nieco więcej o tym w jaki sposób budować relację z fotografowaną osobą. A wszystko na przykładzie sesji, którą realizowaliśmy jakiś czas temu, do kalendarza, która miała opowiadać o pasjach pracowników firmy IT. Jeśli myślicie, że "wypożyczenie" modela na sesję załatwi Wam wszystko to się grubo mylicie.

Model w akcji


Ale zaraz, zaraz miało być o pasji pracowników firmy IT, a tutaj pojawia się model. No właśnie. Przedstawiam Wam Michała. Z jednej strony analityk danych, a z drugiej model. Tak przy okazji zastanawiam się, która profesja jest bardziej dla niego pasją. Z Michałem umówiliśmy się tak. Ja nie znam Krakowa, więc ogarniam logistycznie sprzęt na sesję. Ty jesteś stąd, więc znajdź opuszczoną fabrykę lub coś w podobnym klimacie. Deal. Działamy. Kamera - akcja. Wchodzimy. I stoimy jak bohaterowie filmu "Nic śmiesznego" ze sceny z lasem - lasem krzyży.

Okazało się, że miejsce się zmieniło, wszedł inwestor, zakaz wstępu. do domu daleko i takie tam. Ruszamy szukać innego pleneru. Michała nie znałem wcześniej, ale całe to zamieszanie wprowadza nas w fajny klimat, coś się dzieje, jest inaczej, nie ma nudy.

Kilkaset metrów dalej znajdujemy klucz do naszych zamkniętych drzwi. a właściwie jest to stróżówka i pan ochroniarz. A wiecie z ochroniarzami nie ma żartów. Jak taki się uprze i ma przeczucie, że stoi na straży porządku całego świata, broniąc go przed katastrofą klimatyczną, nuklearną i czort wie czym jeszcze, to na krótką godzinną sesję na teren nie wpuści.

Ja mam zawsze jedno podejście. Mówię jak jest. Mówię, że to ważne, że potrzebujemy wejść na teren na krótką sesję, że innego takiego nie ma w promieniu 100 km. Działa. Zaczynamy.

Lustro


Wymyśliliśmy sobie z Michałem, żeby podczas sesji pokazać trochę więcej niż wykadrowaną osobę. W ten sposób pokażemy jego codzienną prace jako modela. Jak umiejscowimy to wszystko w surowym klimacie to pokreśli jego charakter. I tak się stało.

Ale zaraz, zaraz. Miało być o budowaniu relacji. No właśnie. Właściwie po takim godzinnym poszukiwaniu miejsca na plener, mieliśmy zbudowane już takie porozumienie między sobą, że pozostało tylko zacząć robić zdjęcia. Mówię to zawsze, bez względu z kim pracuje. Ten kogo fotografujesz musi mieć pełne zaufanie do Ciebie, bo Ty jesteś jego lustrem na sesji.

W Tobie odbiją się wszystkie jego emocje, to Ty decydujesz jak ustawić modela lub modelką, jak ma ułożyć ręce, jak skręcić głowę. Oczywiście im bardziej doświadczona osoba, tym może więcej zaproponować na planie. Ale wielokrotnie się przekonałem o tym, że przygotowanie to nie wszystko, najważniejsza jest atmosfera i wspólne zrozumienie.

Pierwsze zdjęcie.


Po kilku minutach fotografowania na wyświetlaczu pokazuje Michałowi efekty wspólnej pracy. Wow. Nie wiedziałem, ze taki będzie efekt. Super. Jak słyszysz takie słowa od kogoś, kto widział siebie na sesjach setki razy, to płyniesz. Osiągasz taki stan, w którym nie ma rzeczy niemożliwych. Wcześniejsze zaufanie, zmienia się w potrzebę zrobienia czegoś więcej. Porzucamy przygotowany plan i zaczynamy kreatywnie szukać innych kadrów. W oczach Michała widzę, że właśnie otrzymał paszport, dzięki któremu może pojechać wszędzie i zrobić w każdym miejscu zdjęcie. To zaufanie, którym mnie obdarzył widząc moją pracę. Samo miejsce jest na tyle kreatywne, że w ciągu kwadransa wykonujemy realizujemy dodatkowy materiał. Mamy to.

Ukryty sens


Definicja udanej sesji? DNA, odpowiednia grupa krwi, nie wiem. Wiem za to, na co zwracam szczególną uwagę.

Z jednej strony to zbudowanie relacji, zaufania, pewności siebie. Lubię jak osoba, którą fotografuję traktuje mnie jak kierowcę, który pyta jaki jest cel podróży. i nie ma znaczenia czy pędzimy ekspresem TGV na trasie Paryż-Marsylia, lecimy na Marca, czy snujemy się 60 letnim cadillackiem po zakamarkach kubańskich slumsów. Kiedyś dojedziemy do celu.

Z innej strony kartka A4, czasem wydrukowana, czasem w głowie, czasem w iPhonie, na której po kolei rozpisany jest kadr po kadrze. To tak jakby komuś, kto ma wyrzeźbić madonnę w drewnie rozpisać każdy ruch dłuta. Oczywiście się nie da. Ale plan musi być, żeby później mogły pojawić się modyfikacje, kreacja. Żeby mieć wolna głowę na pomysły, które przyjdą w trakcie. A przyjdą na pewno.

Zapraszam Was do oglądania zdjęć i dzielenia się nimi. Tymczasem w kolejnych wpisach pokażę Wam i opowiem o innych sesjach, które zrobiliśmy do tego samego kalendarza o Pasji.